Symnatal pro baby cena – planowanie dziecka
/ /Nie chcę chodzić do szkoły! – cz.I

Nie chcę chodzić do szkoły! – cz.I

Głośne protesty przy porannym wstawaniu, chlipnięcia podczas śniadania, a nawet symulowanie chorób – dla niektórych dzieci chodzenie do szkoły nie jest największą przyjemnością. Jeżeli problem pojawił się właśnie i w Twoim domu, z pewnością zastanawiasz się, co jest jego przyczyną oraz gdzie szukać rozwiązania. Dowiedz się zatem, jak postępować w poszczególnych sytuacjach i spraw, by Twoje dziecko z łatwością przyzwyczaiło się do nowej rzeczywistości.

MAŁE DZIECKO, WIELKIE ZMIANY

Jeśli pójście do szkoły było debiutem dla Twojego dziecka, z pewnością wszyscy mocno przeżyliście całe wydarzenie. Może spodziewaliście się drobnych kłopotów – ale nie tak wielkiej niechęci do podejmowania nowych wyzwań. Co może być ich przyczyną?

Brak gotowości psychicznej

W tym roku swoje pierwsze szkolne doświadczenia przeżywa wielu sześciolatków. W mediach wciąż zachwala się tak szybkie wysłanie dziecka w szkolne progi. Podawane są również dane wskazujące na duży odsetek dzieci i ich rodziców zadowolonych z takiej decyzji. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że są maluchy znajdujące się w mniejszości – czyli te, dla których moment wprowadzenia obowiązku szkolnego okazał się być zbyt wczesny. U takiego smyka problemem mogą być nie tyle same zajęcia i przygotowanie intelektualne, co aspekt psychologiczny. Konieczność grzecznego siedzenia w szkolnej ławce przez sporą ilość minut, pojawienie się obowiązku odrabiania prac domowych, zamiast zabawy, w końcu – odseparowanie od kolegów i koleżanek z przedszkola. Są dzieci, dla których jest to po prostu… zbyt wiele.

Szczególną uwagę trzeba tutaj zwrócić na sześciolatki urodzone w grudniu. Mentalnie taki smyk jest właściwie… pięciolatkiem. I o ile różnica roku nie ma większego znaczenia, gdy dziecko ma lat 12 czy 13, tak tutaj można mówić o dużym nieprzygotowaniu psychicznym i wynikających z niego problemach.

Niewystarczające wcześniejsze przygotowanie

Kiedy problemy z adaptacją szkolną zaczynają się u sześciu- lub siedmiolatka, warto zastanowić się nad tym, jak wyglądało jego przygotowanie w trakcie wakacji. Przypomnij sobie, na co nastawialiście malca – czy było to głównie poznanie nowych kolegów i ciekawe zajęcia, czy może jednak tłumaczyliście konieczność podołania nowym, nie zawsze ciekawym obowiązkom? W tym pierwszym przypadku wystąpienie niechęci i oporów jest zupełnie zrozumiałe – dziecko otrzymywało wizję „przedłużenia przedszkola” i ciekawej zabawy, a musi zmierzyć się z książkami, zadaniami i trudem siedzenia w ławce. Maluch w takiej sytuacji jest nie tylko nieprzygotowany na to, co się dzieje, ale też nie wie, jak sobie z tym poradzić.

JAK POMÓC DZIECKU?

Jeśli czujesz, że w ramach zwiększenia entuzjazmu dziecka zbudowaliście nie do końca prawdziwą zapowiedź szkolnej codzienności, czas to naprawić. Porozmawiaj z maluchem o tym, co sprawia mu największą trudność. Czy jest to konieczność dźwigania plecaka, czy może raczej siedzenie w szkolnej ławce? A może dziecko po prostu wyobrażało sobie wszystko zupełnie inaczej? Słuchaj uważnie i odpowiadaj na wszystkie wątpliwości malca. Jeżeli czegoś nie wie lub nie rozumie – spokojnie wyjaśnij, zrób to jednak tak, by nie straszyć świeżego ucznia (słowa „ciesz się, bo później będzie jeszcze gorzej” nie powinny mieć miejsca). Nie bagatelizuj słów pociechy – dziecko czując, że ma w tobie oparcie, łatwiej zniesie codzienne wyzwania.

Jeśli problemem jest nadmiar obowiązków – zastanów się, czy jest coś, w czym możesz dziecko odciążyć. Może smyk uczęszcza dodatkowo na jakieś lekcje, które do tej pory nie sprawiały mu trudności (np. język angielski)? W takiej sytuacji można z nich na jakiś czas zrezygnować i powrócić do tematu, gdy smyk przyzwyczai się do nowej codzienności.

Gdy dużym problemem jest konieczność porannego wstawania i brak energii, przeanalizuj rytm dnia pociechy. Jeśli kładzie się spać o godzinie 22, trudno oczekiwać, by rano miała mnóstwo energii. Zapowiedz zatem zmianę i jej przestrzegaj – na nocny odpoczynek dzieci udają się najpóźniej o godzinie 20. Oczywiście, mogą pobawić się jeszcze w łóżku (zwykle nie trwa to długo, sama atmosfera „pójścia spać” działa uspokajająco).

Przemyśl też kwestię odżywiania się malca – może w jego diecie jest zbyt mało zdrowych energetycznych posiłków a za wiele tzw. „pustych kalorii”? Soczki, herbatniki i słodycze nie sprzyjają dużej ilości energii – do plecaka smyka warto więc wkładać odżywcze smakołyki.

Jeśli dużym problemem dla dziecka jest konieczność pozostawania w szkolnej świetlicy do czasu skończenia pracy rodziców, przeanalizujcie możliwość zmiany – może warto zatrudnić opiekunkę na 2 – 3 godziny dziennie? Rozwiązanie to nie jest drogie, a z pewnością sprawi, że malcowi będzie znacznie łatwiej przyzwyczaić się do nowej sytuacji.

SZKOLNY PSYCHOLOG – NIE OD PARADY

Jeśli mimo wszystko masz wrażenie, że problemy z adaptacją pierwszaka was przerastają – udaj się po poradę do szkolnego psychologa. Z całą pewnością nie jest to dla niego sytuacja nowa ani zaskakująca i będzie znał różne rozwiązania powstałego problemu. Możesz także dodatkowo poprosić o zwiększenie uwagi nad twoim dzieckiem i regularne spotkania.

Problem adaptacji szkolnej może wystąpić również u starszych dzieci, niekoniecznie „pierwszaków”. Jak radzić sobie w takiej sytuacji? Zapraszamy do lektury drugiej części artykułu.

related post
Archiwa