Większość nowotworów złośliwych, szczególnie tych najczęstszych, jest wyleczalna. We wczesnych postaciach skuteczność wyleczeń dochodzi nawet do 100%. W bardziej zaawansowanych procesach istnieją możliwości leczenia różnymi, coraz doskonalszymi metodami. Z tych, którzy chorując na raka nie zostali wyleczeni, 25 – 40% umiera z powodów innych niż nowotwory złośliwe. Wbrew pozorom medycyna współczesna nie jest aż tak bezradna w obliczu tej choroby.
Lecz mimo to słowo „rak” kojarzy się zazwyczaj z ciężką, nieuleczalną chorobą będącą przekleństwem cywilizacji i prowadzącą w krótkim czasie do skrajnego wyniszczenia i śmierci. Czyż można mieć chociaż trochę nadziei, chociaż trochę woli życia, mając taki obraz swojej choroby?
Negatywne oczekiwania szybko wyczerpują nas emocjonalnie i stają się tzw. samospełniającym się proroctwem. Im bardziej będziemy w nie wierzyć, tym bardziej będziemy cierpieć i tym szybciej choroba nas zniszczy.
Dzięki badaniom przeprowadzonym w Bazie Sił Lotniczych Travis w Kalifornii wśród chorujących na raka stwierdzono, że pacjenci ze zlą prognozą, ale z pozytywnym nastawieniem, żyją dłużej i są bardziej aktywni niż pacjenci z lepszym rokowaniem, lecz z negatywnym nastawieniem psychicznym. Podobnie pacjenci charakteryzujący się negatywnymi oczekiwaniami doświadczają więcej niepożądanych skutków ubocznych leczenia. Jest to niezwykle ważna obserwacja – pacjenci często mają takie objawy uboczne, jakich podświadomie oczekują (np. nudności mogą się pojawić już na samą myśl o leczeniu, potęgując negatywny stosunek do danej terapii).