Dla każdego rodzica powodem do dumy jest grzeczne zachowanie jego dziecka. Gdy maluch jest nie tylko posłuszny, ale i często używa „trzech magicznych słów”, rzeczywiście są to powody do radości. Problem w tym, że nauka zwrotów grzecznościowych nie jest rzeczą tak prostą, jakby się wydawało – co zatem robić, by wpoić dziecku, że warto używać słów: proszę, dziękuję i przepraszam?
ODPOWIEDNI WIEK?
Choć wiek jest niezwykle ważny, jeśli chodzi o naukę zwrotów grzecznościowych, nie istnieje żadna granica, po której przekroczeniu możemy stwierdzić: „O, teraz dowiesz się, że mówi się proszę!”. Tak naprawdę maluch powinien już od okresu niemowlęcego słyszeć „grzeczne” słowa. Niektórzy twierdzą, że na naukę nadchodzi moment, kiedy smyk zaczyna rozumieć to, co się do niego mówi. Psychologowie jednak nie zgadzają się z tym stanowiskiem – nauka to także oswajanie i przyzwyczajenie. Zupełnie prawidłowe i pożądane jest zatem, kiedy podajemy sześciomiesięcznemu bąblowi zabawkę, mówiąc przy tym „proszę!”.
NAŚLADOWNICTWO
Na nic najdłuższe wykłady i najlepsze argumenty przedstawiane dziecku, jeśli sami nie mówimy np. „dziękuję”. Specjaliści z zakresu psychologii rozwojowej często przypominają: dzieci są genialnymi obserwatorami i naśladowcami! Jeśli trzylatek widzi, że mama znacznie częściej mówi: „daj”, niż „proszę”, to oczywiste jest, że zacznie zachowywać się w identyczny sposób. Szanujmy więc siebie nawzajem – jako małżonków oraz dziecko, nie tylko oczekując, ale i używając „magicznych słów”.
CO SIĘ MÓWI?
Gdy maluch zaczyna mówić, czyli średnio w wieku około dwóch lat, możemy już zacząć wymagać od niego używania odpowiednich słów. Warto przypominać mu o tym w każdej sytuacji – „Chcesz soczku? A co się mówi?”. Już po miesiącu takiej nauki dziecko zaczyna używać zwrotów grzecznościowych jako coś zupełnie oczywistego.
Uwaga! Niektórzy traktują taką naukę jako „męczenie” dziecka. Jeśli zatem słyszysz: „Daj mu spokój już, ciągle tylko proszę i proszę, jest jeszcze mały!” to spokojnie spytaj, czy Twoje dziecko wygląda na pokrzywdzone. Oczywiście nie (dzieci są często dumne, że udało im się odgadnąć właściwe słowo), zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć naukę.
NIC ŚMIESZNEGO!
To naturalne, że nie możemy się powstrzymać od śmiechu, kiedy dwuipółlatek „puści bąka” i z obrzydzonym wyrazem twarzy macha sobie dłonią pod noskiem. Nic w tym złego – także dorośli śmieją się z siebie w takich sytuacjach. Warto jednak przy okazji poruszyć sprawę odpowiedniego słówka i wymagać jego wypowiedzenia.
W innych sytuacjach nie powinniśmy się śmiać – jeśli dziecku się odbije, a nas to rozbawi, może to bardzo źle skutkować. Maluch wyciąga prosty wniosek – kiedy mi się odbija, rozśmieszam innych. A przyznajmy szczerze – nie jest to zabawne, a już na pewno nie grzeczne.
WYJAŚNIJ!
Dzieci to ciekawskie istoty – bardzo prawdopodobne zatem, że kiedy spytasz o odpowiednie w danej sytuacji słowo, malec spyta cię o powód jego używania. Najgorsza w takiej sytuacji odpowiedź to „bo ja ci tak każę”, albo „bo tak się mówi i koniec”. Zamiast niej, pozwól dziecku zrozumieć to, czego rzeczywiście nie rozumie. Jeśli maluch zbił ulubiony wazon mamy, wytłumacz mu, że „przepraszam” jest słowem, które oznacza żal i przykrość. „Mówiąc: przepraszam, pokazujesz, że jest ci smutno z tego powodu i żałujesz tego, co zrobiłeś”.
PAMIĘTAJMY O INNYCH ZWROTACH
Warto wpajać dziecku, że są także inne słowa, których należy używać – jak chociażby „dzień dobry” czy „do widzenia”. Kilkulatki błyskawicznie uczą się takich reguł, a co więcej – używanie odpowiednich zwrotów jest dla nich powodem do dumy. Wykorzystajmy zatem naturalną „chłonność umysłu” małego dziecka – z pewnością przyniesie to wiele korzyści dla wszystkich zainteresowanych.