Bezstresowe wychowanie coraz częściej kojarzy nam się z nieprzyjemnym „rezultatem” w postaci rozpieszczonego, agresywnego i roszczeniowego kilkulatka. Jak jednak podkreślają psychologowie, wynika to nie tyle z samego wprowadzenia bezstresowego wychowania, co z jego błędnej interpretacji i wykluczenia z wychowania jakichkolwiek zasad. Jak zatem wygląda „poprawny” styl wychowania bez stresu i co do niego zdecydowanie nie należy?
BEZ STRESU = PRZYZWOLENIE NA WSZYSTKO?
Błędy rodziców, którzy wprowadzają tego typu wychowanie w nieodpowiedni sposób, związane są zapewne z nadinterpretacją słowa: „bezstresowe”. Rzecz z pozoru wydaje się niezwykle prosta – skoro ma być bez stresu, to znaczy, że dziecko nie może się denerwować. A skoro tak, to nie można od niego wymagać czy stosować kary. Należy postępować tak, jak chce pociecha – przecież tylko wtedy unikniemy powstawania u niego negatywnych emocji. Nic bardziej błędnego. Bezstresowe wychowanie, gdyby nazwać je w bardziej precyzyjny sposób, powinno określać się mianem wychowanie bez zbędnego stresu. Dlaczego właśnie w taki sposób?
Niemożliwe jest nauczenie dziecka zasad społecznych, empatii, odpowiedzialności czy innych, pożądanych zachowań lub reakcji, bez stresu. Proces wychowania wiąże się ze stresem, z nauką radzenia sobie z negatywnymi emocjami i koniecznością dopasowywania się do takich, a nie innych oczekiwań i reguł. Co bardzo ważne, dziecko i tak nie uniknie negatywnych emocji – jeśli nie zazna ich w domu, będzie mu trudniej opanować je w przedszkolu czy w szkole. Dla zobrazowania – maluch, od którego oczekuje się sprzątania po sobie, przyjmie ten fakt w przedszkolu jako coś oczywistego. Jeśli jednak nigdy nikt nie stawiał mu takich wymagań w ramach bezstresowego wychowania, dziecko to będzie miało duże problemy z przyswojeniem zasad panujących w placówce. Ostatecznie stres będzie większy, niż zaistniałby, gdyby to rodzice wymagali od swojej pociechy takich, a nie innych zachowań.
Jak jednak odróżnić „dobry stres” od tego, który określany jest jako niepotrzebny i którego powinno się unikać właśnie w ramach bezstresowego wychowania? Wbrew pozorom, jest to dosyć proste – po wdrożeniu pewnych zasad odpowiednie postępowanie stanie się wręcz intuicyjne.
Tłumacz, ale nie krzycz
Jest ogromna różnica między stresem wynikającym ze stwierdzenia: „Musisz posprzątać swoje zabawki, bo sam je rozrzuciłeś i teraz jest bałagan”, a słowami: „Zobacz, co masz tu zrobione! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś wszystkiego nie wyrzucał! Niedługo przyjdzie tata i zobaczysz, jakie dostaniesz lanie!”. W obu przypadkach chodzi o to samo – dziecko ma posprzątać. W pierwszym stawiamy maluchowi jasną sytuację, w drugim – niepotrzebnie sprawiamy, że zaczyna się bać.
Karz, ale nie bij
Stosując dla ułatwienia wyżej opisany przykład – dziecko, które i tak nie posprząta, może albo mieć odebrane na kolejny dzień zabawki, których nie ułożyło (co jest naturalną konsekwencją nieprawidłowego zachowania), albo może usłyszeć, że jest niedobre i dostać kilka klapsów. Drugi sposób postępowania nie tylko niczego nie uczy, ale buduje w dziecku niepotrzebny strach – nie wspominając już o odczuciach związanych z biciem.
Uzasadniaj swoje decyzje
Innymi słowy, traktuj dziecko jak osobę, której należy się szacunek. Odpowiedź: „nie, bo ja tak powiedziałam” nie zostałaby skierowana w stronę dorosłego – ale dzieci słyszą ją bardzo często. Takie traktowanie małego człowieka ma swoje podłoże w oczywistym odczuciu przewagi, jednak jest źródłem niepotrzebnych emocji. Jeśli dziecko chce pogłaskać psa, logiczną odpowiedzią powinno być: „Nie możesz tego zrobić, ponieważ pies może cię ugryźć, nie znamy go”. Niestety, zamiast tego czasem pada: „Milion razy ci mówiłam, że nie wolno, masz mnie słuchać i koniec”. Motywacja jest ta sama, skutek w postaci niepotrzebnego stresu występuje jednak tylko w jednym przypadku.
Nie lekceważ uczuć dziecka
Niepotrzebny stres wiąże się nie tylko z tym, co niepotrzebnie „dajemy” dziecku, ale także z tym, czego mu brakuje. Maluch, który się przewróci, oczekuje wsparcia i zrozumienia („Wiem, że cię boli, kiedyś też tak się przewróciłam i płakałam. Ale wiesz, szybko przestało boleć!”). Zamiast tego, dziecko może jednak usłyszeć: „Oj przestań, taki duży chłopiec i beczy, wstydź się”. To jest zupełnie niepotrzebne sprawianie, że maluch czuje się jeszcze gorzej – mówiąc inaczej, zaczyna się stresować.
A MOŻE TAK WYCHOWANIE… ZDROWOROZSĄDKOWE?
Gdyby określenie „bezstresowe” zastąpić „zdroworozsądkowym”, wychowanie bez niepotrzebnych stresów byłoby z pewnością nieco łatwiejsze. Rozsądek podpowiada bowiem wielu rodzicom, że dziecko nie może zachowywać się tak, a nie inaczej – i nie można pozwalać np. na bicie mamy w myśl „unikania złych emocji”. Z drugiej strony, logiczne powinno być również, że uderzanie dziecka po pupie w reakcji na niepoprawne zachowanie jest stresogenne z pewnością… za bardzo.