Dzieci są prawdziwymi mistrzami we wprowadzaniu swoich rodziców w stan zakłopotania. Wielu z nas zna przecież to uczucie, kiedy trzylatkowi nagle „wyrwie się” pikantne słówko – oczywiście w najmniej odpowiednim momencie. Naszą reakcją jest najczęściej szybkie uciszenie lub zbesztanie malca, by po jakimś czasie opowiadać zdarzenie jako zabawną anegdotę. Nie zawsze jednak taka reakcja z naszej strony jest poprawna – na przykład wtedy, kiedy maluch w zawstydzający nas sposób pyta o widoczną niepełnosprawność innych osób.
CO NAS KRĘPUJE?
Dlaczego właściwie temat niepełnosprawności jest tak krępujący? Boimy się patrzeć na osoby na wózkach inwalidzkich, spuszczamy wzrok na widok mężczyzny bez stopy, patrzymy w komórkę, gdy mija nas kobieta z protezą zamiast ręki. Zwykłe, obojętne lub życzliwe spojrzenie, jakim darzymy całą resztę otaczających nas ludzi, wydaje się być nie na miejscu – dlaczego? Psychologowie wyjaśniają to zjawisko kilkoma faktami. Po pierwsze, niepełnosprawność jest czymś odmiennym – nie przyzwyczajamy się zatem do niej i zawsze będzie ona zwracała naszą uwagę. Po drugie, fakt niepełnosprawności wiąże się z dużym nieszczęściem – obserwowanie jej jest zatem dla nas przykre.
Powiązanie tych zależności powoduje, że z jednej strony mimowolnie zwracamy baczniejszą uwagę na osobę niepełnosprawną, z drugiej – nie chcemy tego uwidocznić, by nieszczęśliwemu człowiekowi nie zrobiło się jeszcze bardziej przykro. Powstaje więc pewien paradoks – odwracamy głowę, nie chcąc się „gapić’. Wiemy jednocześnie, że może być to odebrane jako niechęć do patrzenia na inwalidztwo – nie potrafimy jednak znaleźć optymalnego rozwiązania. I nie potrafimy też odpowiednio zachować się w sytuacji, kiedy o przyczyny niepełnosprawności pyta dziecko.
NIE GAP SIĘ!
Jakie są najczęstsze reakcje rodziców, gdy kilkulatek pyta o przyczyny niepełnosprawności obcej osoby w jej towarzystwie bądź ostentacyjnie się jej przygląda? Niestety, najczęściej jest to krótkie, zażenowane: „Nie gap się! Chodź tu w tej chwili!” albo „Wstydź się, nie wolno o to pytać, idziemy do domu!”. Taka reakcja jest wyrazem słabości rodzica, nie dziecka – i nie przynosi niczego dobrego ani dla rozumienia pewnych kwestii przez malucha, ani dla rozwoju jego tolerancji. Niepełnosprawność ujęta w kategoriach tabu, zakazanego tematu, staje się czymś brzydkim, nieatrakcyjnym, niedobrym. A przecież o takie jej postrzeganie bynajmniej nie chodzi żadnemu z rodziców.
BO PANU BĘDZIE PRZYKRO…
Niektórzy rodzice w wyżej wspomnianych sytuacjach reagują spokojnym tłumaczeniem: „Nie wolno pytać o takie rzeczy, panu/chłopcu mogło się zrobić przykro”. Genialnym przykładem odzwierciedlającym absurdalność takiego tłumaczenia jest powtarzana jako anegdota odpowiedź jednego z dzieci: „To pan nie wie, że nie ma nogi?”.
Niepełnosprawność fizyczna w rozmowach z dzieckiem
Uporczywe ignorowanie niepełnosprawności z obawy przed urażeniem kogoś i uczenie dziecka takiego postępowania jest nieporozumieniem. Osoby niepełnosprawne doskonale zdają sobie sprawę ze swojego stanu i uważanie, że nagłe „przypomnienie” komuś o tym, iż jeździ na wózku inwalidzkim sprawi tej osobie niesamowitą przykrość jest błędne. Z kolei zwykłe, „normalne” traktowanie danej osoby to pierwszy krok ku tolerancji i wyrozumiałości.
JAK ROZMAWIAĆ Z DZIECKIEM O NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI?
Jest tylko jedna poprawna odpowiedź na to pytanie – rozmawiać należy szczerze i bez skrępowania. Pamiętajmy, że dziecko interesuje się tym tematem nie dlatego, że jest niegrzeczne czy zbyt „ciekawskie”. Jeśli trzylatek pyta nas w kolejce w hipermarkecie, dlaczego pani przed nami jest na wózku inwalidzkim, należy powiedzieć prawdę – ponieważ ma chore nogi. Gdy widzimy kogoś niewidomego i brzdąc pyta nas o białą laskę czy psa – odpowiadamy zgodnie z prawdą, że pan nie widzi i dlatego korzysta z różnych pomocy. Takie najprostsze wyjaśnienie z pewnością nie sprawi nikomu przykrości (w przeciwieństwie do uporczywego uciszania malca) oraz zbuduje dziecku „zwykły” obraz niepełnosprawności – czyli dokładnie taki, jakiego najczęściej życzą sobie sami zainteresowani.