W 2011 roku katowicki sanepid podał alarmujące dane na temat posiłków, jakie podawane są dzieciom w żłobkach i przedszkolach. Wiadomości te były szokujące – po kontroli ponad 500 placówek tego typu nieprawidłowości stwierdzono w… 33% z nich. Oburzeni rodzice podnieśli alarm – nasze dzieci jedzą gorzej, niż więźniowie!
Niestety, mieli rację – normy, które określają wymagany skład posiłków obecne są w więzieniach, lecz nie istnieją w placówkach typu żłobek czy przedszkole. Skutki są zatrważające – nasze pociechy jedzą za mało węglowodanów, zdecydowanie za dużo niezdrowych tłuszczów, ponadto w ich diecie brakuje owoców, warzyw, żelaza, witaminy C… można tak wymieniać.
Cała sprawa wyszła na jaw stosunkowo niedawno, sytuacji prawnej w tej kwestii do tej pory nie zmieniono, można się zatem domyślić, że „żłobkowe” jedzenie nadal pozostawia wiele do życzenia. Co powinien zrobić w takiej sytuacji rodzic, który nie chce się zgodzić z takim sposobem karmienia swojego malucha, a nie ma wyjścia i musi posyłać dziecko do przedszkola / żłobka?
GDY COŚ NAS NIEPOKOI…
Kiedy podejrzewamy, że jedzenie w żłobku, do którego posyłamy nasze dziecko jest niezdrowe a nawet warunki jego przygotowywania pozostawiają wiele do życzenia, możemy przedłożyć sprawę do Sanepidu. Można to zrobić anonimowo – wtedy nie mamy obaw, że ktoś będzie odreagowywał negatywne emocje na naszym dziecku. Sanepid kontroluje daną placówkę w sposób niezapowiedziany, co pozwala na dość czysty obraz tego, co dzieje się w żłobkowej kuchni.
Innym pomysłem, choć rzadziej przynoszącym dobre rezultaty, jest rozmowa z dyrektorem danej placówki. Opisanie swoich obaw i wątpliwości czasem bywa pomocne – zwłaszcza, kiedy osoba na wyższym stanowisku nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w samym żłobku czy przedszkolu. A dziać się może sporo – na forach internetowych rodzice narzekają nie tylko na jakość jedzenia, jakie otrzymują dzieci, ale też na sposób jego przechowywania lub czystość w kuchni.
TRUDNE ŻYCIE ALERGIKA
Nawet, jeśli w danym żłobku jedzenie jest przygotowywane zgodnie z odpowiednimi zasadami higieny, a sama jego jakość jest zadowalająca, i tak niektórzy rodzice mają wiele wątpliwości myśląc o oddaniu maluszka do żłobka, np. w przypadku dziecka z alergią. Skaza białkowa, uczulenie na konkretny składnik taki jak orzeszki czy gluten występujący w ogromnej większości pokarmów, wywołują niepokój o zdrowie małych uczuleniowców. I nic dziwnego. Po pierwsze, istnieją obawy o nieprzestrzeganie diety dziecka przez personel placówki.
Nawet, jeśli dziecko przyniesie dietę „na papierze”, w praktyce niekoniecznie będzie miało to przełożenie na skład posiłków. Wydaje się niewiarygodne, ale jeśli wierzyć wielu forumowiczom – bywa praktykowane. I tak na przykład dziecko ze skazą białkową po dwóch tygodniach uczęszczania do żłobka ma wyraźne objawy alergii, a po zbadaniu sprawy okazuje się, że placówka nie współpracuje z żadnym dietetykiem.
Inna powszechnie stosowana praktyka to… odmówienie przyjęcia dziecka do żłobka ze względu na alergię. Rodzice, często postawieni pod ścianą, proponują przynoszenie własnych posiłków, na co personel placówki, działając zgodnie z przepisami narzuconymi przez Sanepid, zgodzić się nie może. Część rodziców rezygnuje w takiej sytuacji z miejsca w żłobku, mimo uprzedniego bardzo długiego oczekiwania w kolejce.
Tymczasem lepszym rozwiązaniem jest… poproszenie o przedstawienie pisemnej odmowy przyjęcia dziecka z podaniem powodu (alergia). Małych alergików niestety jest bardzo wiele i sam powód uczulenia nie jest podstawą do odmowy przyjęcia dziecka do placówki opiekuńczej.
Niestety, istnieje wiele absurdów dotyczących funkcjonowania polskich żłobków. O ile zwykłe rady, znajdujące się na forach internetowych powinno traktować się z przymrużeniem oka, o tyle w tym przypadku warto wykorzystać doświadczenie i wiedzę innych rodziców.